czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 11

Pisane przy piosenkach:
Avril Lavigne - When You're Gone
Avril Lavigne - Complicated


Draco się odwrócił do Katie, a za nim jego koledzy i uważnie się przysłuchiwali temu, co mówił do Gryfonki.
- Posłuchaj mnie... - zaczął chłodnym jak lód głosem. - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nie chcę, żeby mnie widywano z takim plugawym mieszańcem jakim jesteś ty.
Mówiąc słowo "ty" wskazał na dziewczynę palcem wskazującym. Na początku z twarzy dziewczyny zniknął uśmiech, po czym spojrzała na jego palec, a następnie na samego chłopaka. Przez chwilę stała cicho, wpatrując się w jego twarz.
- Wykorzystałeś mnie - powiedziała cicho, załamanym głosem.
Czuła, że nie mogła powiedzieć nic więcej. Nie mogła uwierzyć w jego słowa. Ona wierzyła, że on się zmienił. Wierzyła, że mogli być przykładem, dzięki któremu wszyscy Ślizgoni i Gryfoni mogliby nawiązać przyjaźń. Lecz jak zawsze myliła się. Chciała się rozpłakać, ale nie chciała pokazać jak bardzo słaba była. Chciała powstrzymać łzy, które chciały wypłynąć z jej czekoladowych oczu. Poczuła jak jednak pojedyncza kropla spływała z jej prawego oka. Nie starła jej. Pozwoliła, żeby spłynęła.
- Chyba nie myślałaś, że na serio chcę być twoim przyjacielem. - powiedział, śmiejąc się, a razem z nim jego koledzy z jego Domu.
Kiedy spojrzał na twarz Gryfonki, skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej i dodał.
- Och, więc jednak tak myślałaś. Cóż... - urwał na moment. - Myślałem, że nie jesteś taka głupia, Johnson, ale najwidoczniej teraz to ja się myliłem.
Te ostatnie parę słów, powiedział z sarkazmem.
- Chodźmy stąd, zostawmy tą płaczkę samą - powiedział, po czym odszedł z innymi Ślizgonami.
Katie została sama na korytarzu. Całkiem sama. Czuła jak jej serce złamało się na miliony kawałków. Czuła, jakby utraciła w tamtej chwili kogoś bliskiego. Czuła także narastającą nienawiść do tamtego chłopaka. Nie sądziła, że mógłby kiedykolwiek potraktować ją w taki sposób. Miała klapki na oczach. Ufała mu. Ufała całkowicie, a on wiedział, że ona od razu zgodziłaby się na wszystko jednym skinieniem jego palca. Ślizgon wiedział jak manipulować ludźmi, a najbardziej tymi naiwnymi. Miał do wyboru tyle osób z całej szkoły, a on wybrał właśnie ją. Tą dziewczynę, która była w niego ślepo zapatrzona. Co, jeśli on o tym wiedział? Co, jeśli wiedział o tym, że Katie była w nim tak bardzo zakochana, że chciała dla niego zrobić wszystko?
Pomogła mu naprawić tą szafkę zniknięć, a on tak się jej odwdzięczył. Potraktował ją jak zabawkę, która się pobawił, a potem odłożył ją w kąt i postanowił zostawić ją tam na zawsze, bo mu się znudziła. Nie wierzyła w to, że Malfoy ją tak potraktował. Czuła się niepotrzebna, wykorzystana, pełna żalu i nienawiści. Czuła jak te wszystkie uczucia rozsadzały ją w środku. Chciała mu się odwdzięczyć za to jak z nią postąpił, ale czuła się zbyt słaba, aby to zrobić.
Dziewczyna odwróciła się i zamiast ruszyć w stronę Wielkiej Sali to poszła na siódme piętro, do Wieży Gryffindoru. Przez całą drogę, łzy spływały po jej twarzy, które wycierała swoim rękawem. Kiedy podeszła do obrazu, na którym znajdowała się Gruba Dama, powiedziała hasło. Katie nawet nie spoglądała na Grubą Damę.
- Banialuki.
- A ty nie na śniadaniu? - zapytała, patrząc na dziewczynę, która nie zaszczyciła ją swoim spojrzeniem.
- Straciłam apetyt - powiedziała cicho.
- Nie powinnaś iść... - zaczęła kobieta z troską, ale Katie jej przerwała.
- BANIALUKI - warknęła, wręcz krzyknęła.
Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Gruba Dama wytrzeszczyła delikatnie swoje oczy i otworzyła przed Gryfonką przejście, które prowadziło do pokoju wspólnego. Katie weszła przez dziurę w portrecie, po czym przeszła przez pusty pokój wspólny i pobiegła po spiralnych schodach do dormitorium. Kiedy znalazła się w pokoju przeznaczonym dla dziewczyn, położyła się na swoje łóżko i ponownie się rozpłakała.
- Głupia, Johnson... - mówiła sama do siebie. - Dlaczego zawsze to robisz? Dlaczego ufasz ludziom, którym nie powinnaś? Tak jest zawsze. Zawsze dajesz nabrać się na wszystko. Nigdy nie udało ci się nikogo przechytrzyć. Nie, nie jesteś silna. Gdybyś była to byś tu nie leżała i nie płakała jak małe dziecko. Jak możesz nazywać się Gryfonką? Nie jesteś odważna, ani szczera. Kiedy twoi przyjaciele pytali cię, gdzie bywałaś to milczałaś. Milczałaś jak grób. Kiedy się odzywałaś to nie mówiłaś prawdy, cały czas ich okłamywałaś.
Kiedy usiadła na łóżku, stopami dotykając ziemi, a dłońmi zaciskała pościel, powiedziała cicho do siebie.
- Nie zasługuję na bycie Gryfonką.
I poczuła jak kolejne łzy popłynęły po jej policzkach. Wstała z łóżka, po czym ruszyła do okna i zaczęła podziwiać widok. Niebo było błękitne, a na nim znajdowały się białe, puszyste chmury. Powietrze delikatnie muskało liście drzew, a promienie słońca wdzierały się do środka dormitorium, ale ją nie raziły.
Właśnie w tamtej chwili marzyła o tym, by nie mieć uczuć. Wtedy niczym, by się nie przejmowała. Mogłaby ranić ludzi, a ją i tak by to nie obchodziło, że oni by cierpieli. Ale wtedy nie byłaby sobą. Zachowywałaby się jak ci wszyscy uczniowie z Domu Węża. Lecz chciała obmyślić plan... plan, żeby jakoś zranić Malfoya. Zranić tak bardzo jak on zranił ją, ale w tamtej chwili nie mogła nic porządnego wymyślić. Myślała nawet o tym, żeby potraktować go Cruciatusem, ale za to dostałaby dożywocie w Azkabanie, więc od razu odpadało.
Zbliżała się godzina ósma, a Katie nie mogła opuścić żadnych zajęć. Odeszła od okna, po czym wzięła swoją torbę i ruszyła na historię magii, którą mieli niestety ze Ślizgonami. Co oznaczało, że Malfoy też musiał tam być. Kiedy znalazła się przed otwartymi drzwiami wejściowymi do pomieszczenia poczuła, że ktoś chwytał ją za ramię. Szybko się odwróciła, po czym ujrzała przed sobą swoich przyjaciół Harry'ego, Rona i Hermionę.
- Hej. Czemu nie było cię na śniadaniu? - zapytał Harry, a w jego głosie można było usłyszeć troskę.
- Nie miałam apetytu - skłamała.
Czuła, że tym razem jej nie uwierzyli. Zauważyła, że Hermiona jej się przyglądała. Zapewne zauważyła jako jedyna, że Gryfonka miała trochę spuchnięte oczy po płaczu.
- Katie, co się stało? - zapytała.
- Nic, naprawdę.
Panna Granger pokiwała przecząco głową, po czym powiedziała.
- Kłamiesz, Katie.
- Ja nie... - zaczęła, ale ucięła.
Gdy spojrzała za Złotą Trójcę, a oni spoglądając na nią zrobili to samo, ujrzeli zadowolonego z siebie Malfoya, który wchodził do klasy.
- Co on z siebie taki zadowolony? - zapytał Ron, patrząc na Katie.
- Sam go o to zapytaj. - powiedziała, po czym weszła do klasy.
Miała już dość tego "przesłuchania". Wiedziała, że się o nią martwili, ale nie chciała, żeby tak bardzo zaprzątali sobie nią głowę. Sama chciała rozwiązywać swoje problemy. Zajęła ławę trzecią od końca, bo tylko ta była wolna z tylnych ławek. Katie zawsze wolała siedzieć z tyłu niż z przodu. Niestety, za nią siedzieli Ślizgoni i w tym zadowolony z siebie blondyn. Chyba bardzo podobało mu się, że panna Johnson cierpiała. Po jakimś czasie dosiadła się do niej Lavender Brown.
Nagle z tablicy wyłonił się duch, po czym podfrunął do swojego biurka, odczytał listę obecności i zaczął lekcję. Po dwudziestu minutach wszyscy przysypiali, z wyjątkiem Hermiony, która pisała zawzięcie notatki. Katie, która walczyła z tym, aby nie zasnąć, obejrzała się do tyłu i zobaczyła, że wszyscy Ślizgoni wraz z Malfoyem przysypiali tak jak pozostali. Dziewczyna wpadła na pewien pomysł, którego użyła na Malfoyu już wcześniej, ale za wszelką cenę chciała się na nim odegrać. Tak oto powróciła stara Katie Johnson. Wyciągnęła z szaty swoją różdżkę, po czym wycelowała w kałamarz pełen atramentu i wypowiedziała zaklęcie.
- Wingardium Leviosa.
Naczynie z ciemną cieczą w środku uniosło się w górę. Dziewczyna starała się je przechylić, co szło jej z łatwością. Po króciutkiej chwili, Malfoy był cały w atramencie i obudził się jakby coś go poparzyło. Nie dało się nie usłyszeć jego wrzasku. Wszyscy uczniowie zgromadzeni w klasie, zwrócili swoje spojrzenia na Ślizgona i zaczęli się głośno śmiać z wyjątkiem Parkinson, a profesor Binns przerwał swoją historię na temat goblinów. Rozglądał się po całej klasie, po czym zauważył Malfoya całego w atramencie.
- Panie Malfoy, co pan zrobił z tym atramentem? - zapytał swoim sennym głosem.
- Ale to wcale nie ja, panie profesorze. - tłumaczył się.
- Idź do łazienki i zmyj to z siebie.
- Oczywiście. - powiedział, po czym wstał  i wyszedł z klasy.
Profesor kontynuował lekcję, dopóki nie zadzwonił dzwonek. Malfoy wrócił wcześniej na lekcje, a osoby, które na niego spoglądały, powstrzymywały śmiech. On się domyślał kto to zrobił. Nie był na tyle głupi, żeby się nie domyślić. Kiedy wszyscy wychodzili z pomieszczenia, blondyn złapał pannę Johnson za ramię, po czym przycisnął do ściany.
- Wiem, że to ty zrobiłaś, Johnson - syknął.
- Ale co masz na myśli, Malfoy? - zapytała, jakby nie wiedziała o co chodziło.
- Nie udawaj głupiej na jaką wyglądasz, Johnson. To ty wylałaś na mnie cały atrament.
- A widziałeś, żebym to zrobiła?
- Nie musiałem tego widzieć, ja to po prostu wiem. Wiem, że to byłaś ty i teraz mi za to zapłacisz.
Malfoy już wyciągał różdżkę, kiedy nagle oboje usłyszeli znajomy głos.
- Zostaw ją, Malfoy!
To był Harry, który szedł w ich stronę. Katie odepchnęła dłonią Ślizgona od siebie, po czym chwyciła bruneta za ramię. Ten się odwrócił i ruszył za swoją przyjaciółką.






                                                                          *****






Dzień skończył się szybko tak jak się zaczął. Katie ubrana w beżowy, cienki sweter i dżinsy spacerowała po korytarzach Zamku. Miała to gdzieś, że było już późno. Mogła wtedy pobyć sama i pomyśleć nad tym co się stało przez cały dzień. Ta mała zemsta na Malfoyu, zdecydowanie poprawiła jej humor. Zaśmiała się pod nosem jak tylko sobie o tym przypomniała, ale posmutniała jak przypomniała sobie o tym co jej powiedział. Cóż, musiała się pogodzić z tym, że została przez niego wykorzystana, a on nigdy się nie mógł zmienić. Malfoy zawsze pozostał Malfoyem. Ślizgon na zawsze pozostał Ślizgonem. Zastanawiała się czy ta szafka, rzeczywiście była dla jego "przyjaciela" czy była potrzebna jemu do czegoś. Tylko po co ona byłaby mu potrzebna? Katie cały czas dręczyło to pytanie. Chciała o tym porozmawiać z Harry'm. Tak musiała z nim w tej chwili porozmawiać. Szybkim krokiem poszła na siódme piętro do Wieży Gryffindoru, po czym ruszyła po spiralnych schodach do dormitorium chłopców. Dziewczyny miały takie szczęście, że schody nie zamieniały się w zjeżdżalnię, tak jak w ich przypadku, kiedy to oni chcieli się dostać do sypialni dziewcząt. Kiedy powoli nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Wsunęła najpierw swoją głowę, żeby upewnić się czy wszyscy chłopcy spali. Dormitorium chłopców nie różniło się niczym od dormitorium dziewczyn, poza tym, że w tym spali tylko chłopcy. Zajrzała do łóżka Harry'ego. Nie było go tam. Kiedy przeleciała wzrokiem na łóżko Rona, on tam był. Otworzyła drzwi szerzej, po czym na palcach ruszyła do łóżka Weasleya. Kiedy stanęła nad nim, przyłożyła mu rękę do ust, żeby nie zaczął krzyczeć jakby się obudził. Katie zaczęła delikatnie potrząsać Ronem, żeby się obudził. Po chwili jej się to udało. Kiedy chłopak zobaczył, kto stał obok niej, uspokoił się. Pewnie znowu śniły mu się pająki i myślał, że jakiś go schwytał, pomyślała Katie.
- Wiesz, gdzie jest Harry? - zapytała.
Ron spojrzał na łóżko swojego przyjaciela, które było puste.
- Pewnie musi być w Wieży Astronomicznej. Dumbledore chciał, żeby tam przyszedł. - odpowiedział cichutko, ziewając przy tym i spoglądając na dziewczynę. - A czego od niego teraz chcesz? Nie mogłaś z tym zaczekać do rana tylko mnie budzić?
- Niestety, nie bardzo - odpowiedziała, zaciskając usta.
- Aha  - mruknął, po czym położył się spać.
Katie wyszła z dormitorium chłopców, po czym szybkim krokiem ruszyła do Wieży Astronomicznej. Przez chwilę się zastanawiała, co Dumbledore chciał od Harry'ego o tej godzinie. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, pomyślała Katie. Kiedy była już przy wejściu do Wieży, Katie poczuła, że ktoś ją chwycił za nadgarstek i zamknął dłonią usta. Był to...









                                                                 Witajcie :)
Oto przed wami kolejny rozdział. Trochę z nim zwlekałam, ale ważne, że jest. Przepraszam, jeśli jest za krótki, ale są wakacje i mnie lenistwo dopadło. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Każdą osobę, która przeczytała rozdział, proszę o komentarz. Dla was to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania :)
Życzę wam miłych wakacji i pozdrawiam,
Catherine                                                                  

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Draco to dupek .__. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. C.U.D.O.W.N.Y.
    Draco to wielki dupek. Cassie, jest genialna. Czekam na nastepnyxxx Życzę Weny!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ten Draco :/ Super rozdział :D
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh god, jak dobrze, że dalej piszesz to opowiadanie. Nadal wkurzają mnie te Twoje tajemnicze zakończenia. :D teraz niech Cię te lenistwo opuści i wstawiaj kolejny rozdział! ilysm @bluerocknroll

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział. Życzę weny i czekam na rozwój akcji. :)
    Tobie również życzę udanych wakacji. :* @Magnes_16

    OdpowiedzUsuń
  6. asdfgghjkl swietne opowiadanie! CU-DO! czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał! Draco taki Malfoy'owaty... I dobrze! Tak ma być! :D
    Szkoda mi Katie. Została podle wykorzystana do bardzo złego planu i pewnie tego gorzko pożałuje... No bo pewnie teraz akcja kolejnego rozdziału to Śmierciożercy w Hogwarcie... Może się mylę. XD
    Podoba mi się, w jaki sposób piszesz. Super! *-*
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Eveneth.

    OdpowiedzUsuń
  8. Malfoy to kretyn, ja zawsze tak uważałam i uważać będę. :P
    Bardzo się cieszę, że po tak długiej przerwie napisałaś kolejny rozdział, bo jest świetny. Dobrze, że Katie w końcu przyjrzała na oczy i ujrzała jaki naprawdę jest Draco, mam nadzieję, że jeszcze nie raz od niej oberwie! ;)
    Te twoje końcówki, nie trzymaj nas tak długo w napięciu. Szybciutko pisz następny rozdział. :*

    Pozdrawiam i życzę dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę się tylko usprawiedliwić, że jeszcze nie komentuję, bo czytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! super piszesz! Czekam na nowy rozdział :) Mam nadzieję, że będzie szybciej, niż pod koniec wakacji! Weny Ci życzę! Pozdrawiam Camile z bloga www.pamietnikcamile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, Malfoy jest okropny, ale jestem ciekawa czy może coś do niej czuje... czekam na następny / @my_perfect_ian

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj, ja w sprawie tego spamu na moim blogu. Wiem, że każdy blog chce się jakoś zareklamować i nie chcę tego utrudniać, a raczej pragnę to ułatwić. Chcesz zostawić reklamę swojego bloga? Wejdź tu : http://big-four-in-the-hogwarts.blogspot.com/p/siec-fiuu.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć! Dzisiaj zasiadłam do Twojego bloga, bo zaciekawił mnie opis jaki zostawiłaś na moim blogu i muszę przyznać, że strasznie mnie wciągnęło! Kurczę, jak Draco mógł tak potraktować Katie? A już myślałam, że się zmienił. Chris to cholerny dupek, aż bym mu łeb urwała! Mam nadzieję, że mimo wszystko między Draco i Katie jednak coś będzie ^^ Wieża Astronomiczna, czyżby zbliżał się moment śmierci Dumbledore'a? A może jednak go nie uśmiercisz? Hm, ciekawe kto złapał Katie. Obstawiam Draco! :) Czekam na kolejny z niecierpliwością! Mam nadzieję, że dodasz go bardzo szybko! :)
    Mogłabym Cię prosić, żebyś informowała mnie na moim blogu o nowych rozdziała? Byłabym bardzo wdzięczna! :)
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    PS. Zapraszam do siebie na our-time-is-short.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze urywasz w takim momencie... Lecę zobaczyć co dalej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń