czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 10

Katie była bardzo ciekawa o co ten Ślizgon chciał ją zapytać. W końcu oni byli nieprzewidywalni. Czego on chciał, czego on chciał? To pytanie chodziło po głowie dziewczyny. Gryfonka patrzyła na chłopaka, dopóki nie powiedział o co chodziło.
- To raczej nie jest pytanie, tylko prośba. - powiedział po chwili.
Katie mogła się tego domyślić.
- Wiedziałam. - rzekła. - Więc, o co chodzi? - zapytała.
Draco na moment spuścił swój wzrok w dół, po czym ponownie uniósł go w górę i odpowiedział na pytanie.
- Chodzi o mojego starego znajomego... - zaczął.
Dziewczyna skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej, słuchając chłopaka.
- On ma do wykonania pewną misję, a jest ona nieco "straszna". No, i gdyby miała mu się stać jakaś krzywda, gdyby tego nie wykonał, to co byś zrobiła na jego miejscu?
Katie zadziwiła ta "prośba" Dracona. Przez chwilę dwójka uczniów stała cicho. Brązowowłosa nie wiedziała co miała powiedzieć. Była zaskoczona. Po minucie niezręcznej ciszy, Katie odpowiedziała.
- Wiesz, ja starałabym się przedłużyć tą misję najbardziej, jakbym mogła, albo na samym początku bym się nie zgadzała na jej wypełnienie. No, ale jeśli zagrażałoby to mojemu życiu to bym ostatecznie ją wykonała.
- Tak sądziłem, że to powiesz. - mruknął.
- A tak w ogóle, to co to jest za misja, jeśli mogę wiedzieć? - zapytała, unosząc delikatnie swoją jedną brew ku górze.
- Niestety, nie mogę ci tego zdradzić, ale chcę cię zaprowadzić w jedno miejsce, by ci coś pokazać.
Kiedy Draco to powiedział ruszył prosto przed siebie, nie oglądając się za siebie. Katie odwróciła się i przez krótką chwilę patrzyła, gdzie zmierzał Ślizgon, po czym pobiegła za nim, aby go dogonić. Gdy dziewczyna doścignęła Księcia Slytherinu, zapytała.
- Dokąd idziemy?
- Zobaczysz. - powiedział z chytrym uśmiechem, nie spoglądając na Katie.
Kiedy doszli na siódme piętro, Draco zaczął przechadzać się wzdłuż ściany intensywnie o czymś myśląc, a Katie szła cały ten czas za nim. Dopiero za trzecim razem, ich oczom ukazały się wielkie drzwi.
- Wow. - powiedziała zdumiona.
Draco rozejrzał się po korytarzu, po czym szybko wszedł do pomieszczenia, a dziewczyna zaraz za nim. Pokój Życzeń, nazywany przez skrzaty domowe pokojem "Przychodź-Wychodź" mieścił w sobie tyle rzeczy, które już od dłuższego czasu nie były komukolwiek potrzebne.
- Po co tu przyszliśmy? - zapytała Katie.
Jej brak cierpliwości zaczął denerwować Malfoya., jednak nie udzielił jej odpowiedzi.
Katie znała to pomieszczenie. Pokój Życzeń. Pamiętała te spotkania Gwardii Dumbledore'a i Harry'ego jako ich nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią na piątym roku. Pomyśleć, że to było rok temu. Dziewczynie przypomniało się jeszcze włamanie do Ministerstwa Magii wraz z przyjaciółmi, bo chcieli uratować Syriusza. Starcie z Śmierciożercami. Dziewczyna się ocknęła, po czym ruszyła Malfoyem. Po niedługim czasie przed nimi ukazała się wielka szafka. Kiedy Katie dołączyła do Ślizgona, powiedział.
- I oto widzisz to, co miałem ci pokazać. Jest potrzebna mojemu znajomemu do... - uciął w połowie zdania, po czym kontynuował. - No, jego mama go o to prosiła. Nie jest to związane z jego zadaniem, jego prosił mnie, abym za niego to zrobił.
Ktoś poprosił Malfoya, aby coś za niego zrobił? Katie coś tu nie pasowało. To w ogóle nie pasowało do wielkiego Dracona Malfoya.
- Oczywiście da mi coś za to, nie myśl, że zrobiłem to z dobroci.
I to jest stary Malfoy, pomyślała uśmiechając się przy tym blado.
- Myślę, że pomożesz mi to zrobić, aby szafka działała. Bo widzisz... Jest to Szafka Zniknięć.
Odrywając wzrok od szafki, panna Johnson spojrzała na Malfoya.
- Skoro ty masz coś z tego mieć, to ja też chcę. - powiedziała z cwaniackim uśmieszkiem.
Ślizgon odwrócił się w jej stronę tak, że stali twarzą w twarz, po czym rzekł.
- Jasne, nie ma sprawy, ale dopiero jak skończymy naprawiać tą Szafkę.
Gryfonka nie wiedziała, że blondyn skrywał przed nią mroczną tajemnicę.
Malfoy podszedł bliżej szafki, po czym pogładził ją dłonią. Po chwili wyjął jabłko z pojemnej kieszeni.
- Musiałem coś zabrać ze sobą, żeby sprawdzić czy działa.
Otworzył szafkę, po czym włożył do niej jabłko. Zamknął ją powoli, przymykając oczy i wypowiadając zaklęcie Harmonia Nectere Passus. Miał złudną nadzieję, że tym razem mogło się udać. Otworzył oczy, otwierając drzwiczki szafki. Jabłko nadal się w nim znajdowało. Jego ciało przeszedł zimny dreszcz. Znów to samo...
- Cholera, przecież to musi zostać naprawione! - krzyknął.
- Chyba długo nam to zajmie. - powiedziała Katie z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej, patrząc na Dracona.





                                                                     *****




Mijały tygodnie. Patrol obojga uczniów się skończył, a Draco i Katie dzień w dzień spotykali się po lekcjach w Pokoju Życzeń, aby naprawić Szafkę Zniknięć. Pewnego dnia, gdy po transmutacji wybrali się do pokoju Przychodź-Wychodź ku ich zdziwieniu i zadowoleniu udało im się naprawić szafkę. W stalowoszarych oczach Malfoya coś błysnęło, a ciało od razu odżyło. Chłopak wyprostował się i uśmiechnął się pod nosem.
- Wiedziałem, że w końcu naprawimy tą cholerną zmorę. - rzekł, patrząc na Gryfonkę.
Podszedł bliżej niej, po czym pogładził ją po włosach i bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Dla Katie to było bardzo dziwne. Czy nie było go stać na chociaż krótkie "do zobaczenia?". Nie pozostało jej nic innego jak tylko opuścić Pokój Życzeń.
Gryfoni tego dnia nie mieli już żadnych zajęć, więc Katie wraz z Harry'm, Ronem i Hermioną udali się do pokoju wspólnego.
- Katie, nie rozumiem dlaczego włóczysz się z tym Malfoyem po szkole. W ogóle ostatnio gdzieś razem znikaliście. - powiedział Ron.
Katie siedziała w wygodnym fotelu i milczała. Harry z Ronem wpatrywali się w dziewczynę, a Hermiona jak zwykle czytała książkę.
- Nie muszę ci wszystkiego mówić, ani nikomu innemu. - powiedziała czekoladowooka po chwili ciszy.
-Katie, jesteśmy przyjaciółmi, nam możesz powiedzieć o wszystkim. - oznajmił Harry.
- Wiem, Harry, ale zrozum, że po prostu nie mogę.
Katie westchnęła.
- Od kiedy zadajesz się z tą fretką, stałaś się bardziej zamknięta w sobie. - stwierdził Ron.
- Co ty wygadujesz? Tak w ogóle to... Dobra, nieważne. - powiedziała, po czym wstała z fotela i udała się do dormitorium dziewcząt.
Gdy tylko Katie znalazła się w pomieszczeniu, położyła się na swoim łóżku z rozłożonymi rękoma. Gryfonka zastanawiała się nad słowami Rona. Może rzeczywiście zamykała się w sobie? W końcu, nie spędzali ze sobą tyle czasu jak dawniej, a jak się spotykali to rozmowa kończyła się pytaniem "co robiłaś dzisiaj z Malfoyem?". Po godzinie rozmyślań Katie była tak zmęczona, że się nie zorientowała kiedy zasnęła.






                                                                   *****


Leżała.
Kiedy otworzyła oczy, oparła się o łokcie. 
Widziała wokół siebie obłoki.
Czyżby była w niebie?
Nie była tam sama.
Byli tam Harry, Ron Hermiona... i Draco.
Przyglądała im się.
Złota Trójca stała bardzo blisko siebie.
Draco stał parę metrów dalej na uboczu.
Mówili coś do niej. 
Dziewczyna wsłuchiwała się w ich słowa.
- Chodź do nas. - powiedzieli Gryfoni.
Katie wstała, lecz do nich nie podeszła.
- Chodź do mnie. - powiedział nagle Draco.
- Chodź do nas. - powtórzyli.
- Chodź do mnie. - powtórzył Ślizgon.
- Katie. - powiedzieli jednogłośnie.
Zaczęli się do niej zbliżać.
Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. 
Wyglądali jak zaprogramowane roboty.
- Katie. - usłyszała ponownie swoje imię.
- Chodź do nas.
- Dołącz do mnie.
Nagle zniknęli.
Wszędzie było słychać głosy tej czwórki, lecz nigdzie ich nie było.
Katie zatkała sobie uszy dłońmi.
- Przestańcie! - krzyczała.
Głosy nie ustawały.
- Przestańcie! - krzyknęła ponownie.
Upadła na kolana.
Opuściła głowę w dół.
Gdy ją uniosła, nie zastała wokół siebie obłoków.
Była w Zakazanym Lesie.
Niebo było granatowe.
Las był o wiele bardziej przerażający.
Jej przyjaciele byli torturowani przez Smierciożerców
Nie mieli przy sobie różdżek, by się obronić.
Draco stał przy reszcie zwolenników Czarnego Pana i patrzył na tą okropną scenę.
Nagle zwrócił głowę w jej stronę.
Uniósł w ręce trzymaną różdżkę.
Katie stała jak słup soli.
Czuła jakby była sparaliżowana.
Chciała się rozpłakać.
Draco wypowiadał zaklęcie, kiedy...


Katie obudziła się. Wstała z łóżka, po czym spojrzała na zegarek. Było po godzinie siódmej. Dziewczyna wyciągnęła z walizki świeże ubrania, po czym szybko się przebrała i wyszła z dormitorium po spiralnych schodach prosto do pokoju wspólnego. Z pomieszczenia wyszła przez dziurę w portrecie, po czym ruszyła prosto do Wielkiej Sali na śniadanie. Po drodze spotkała Dracona z kolegami. Chwyciła Księcia Slytherinu za ramię.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała.
To co usłyszała z jego ust, przeszło jej najśmielsze oczekiwania...







                                                                   Witam :)
Po dosyć długiej przerwie postanowiłam coś napisać. Rozdział jest krótki, za co przepraszam. Zakończenie tego rozdziału nie miało tak wyglądać, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę, abyście zostawiali komentarze. Nawet jedno zdanie potrafi bardzo zmotywować człowieka :)