Pisane przy piosence:
Taylor Swift - If This Was A Movie (Audio)
Była późna noc. Grudzień. Hermiona siedziała na parapecie z podkulonymi nogami, obserwując świat zza okna. Śnieg prószył na wszystko, co napotkał. Płoty, domy, lampy uliczne, chodniki, ulice. Wszystko. Od czasu do czasu widywała przechadzające się zakochane pary, co ją bardziej dobijało. Poczuła jak kolejna łza spłynęła po jej zaróżowionym policzku. Szybko ją starła rękawem swojego kremowego swetra. Parę dni temu straciła pracę w Ministerstwie Magii w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, ponieważ przez zbyt długi czas się tam nie pojawiała. Miała swoje powody, by tam nie przychodzić. Czuła się bardzo osłabiona, była bliska depresji. Możliwe było, że nawet ją miała. Jadała z dwie kromki chleba na dzień, chociaż nie miała wcale apetytu. W ten sposób utrzymywała samą siebie przy życiu. Niestety, potem chodziła do łazienki, żeby to co zjadła, zwymiotować. Miesiąc temu rozwiodła się ze swoim mężem, Ronaldem Weasleyem, które trwało około roku. Przez pierwszy miesiąc było im cudownie. Myślała, że lepiej być nie mogło, ale... pojawił się on. Wysoki mężczyzna o płowych blond włosach, stalowoszarych oczach i bladej skórze. Dawniej jej szkolny wróg. Rozkochał ją w sobie. Obiecał, że jeśli ona tylko zostawi swego męża to mogliby się pobrać, a ona dostałaby wszystko. Ale dla niej najważniejszy był tylko on. To z nim chciała spędzić resztę życia. Lecz po tym jak się rozwiodła zostawił ją. Tak po prostu.
To koniec. Te słowa przeleciały przez jej głowę. W prawej ręce trzymała kawałek papieru, na którym było napisane kilka słów. Przeczytała je po raz kolejny i ponownie się rozpłakała. W całym mieszkaniu panowała ciemność. Nawet w pomieszczeniu, w którym się znajdowało. Ale światło ulicznych lamp delikatnie oświetlało jej wychudzone ciało. Nagle kolejna para przechodziła koło jej domu. To był on... z dziewczyną. Śmiali się i szli przytuleni do siebie. Wyglądali na szczęśliwych. Zachowywali się, jakby świat dla nich nie istniał. Tak bardzo pragnęła znaleźć się na miejscu tej dziewczyny. Czuła jak ponownie jej serce łamało się na miliony kawałków. To było znowu to samo uczucie, które towarzyszyło jej podczas ich rozstania. Sądziła, że jej przyszłość mogłaby być wspaniała. Sądziła, że spędziłaby resztę życia z mężczyzną, w którym była po uszy zakochana z wzajemnością. Myślała, że mogłaby mieć dzieci. Najlepiej dwójkę. Chłopca i dziewczynkę. Mogliby mieszkać w niedużym domku, najlepiej nad jeziorem. Tak, to mogłoby być wspaniałe. Myślała, że mogłaby mieć życie tak jak ci ludzie w romansach, których tyle czytała. Niestety, prawdziwe życie nigdy nie było i nigdy nie mogłoby być jak w książce czy filmie. Ona została z niczym. I to przez jednego mężczyznę, który zawrócił jej w głowie. Kiedy odchodzili, przejechała opuszkami palców po zimnym jak lód oknie. Kiedy zniknęli jej z pola widzenia, wstała z parapetu i zaczęła powoli iść w stronę kuchni. Prawą dłoń, w której trzymała kawałek papieru miała zaciśniętą w pięść. Nie myślała, że kiedykolwiek by to zrobiła. Szła po ciemnych korytarzach, podpierając się o ścianę jedną ręką. Kiedy dotarła do pomieszczenia, do którego chciała to pierwsze co zrobiła, zapaliła lampę znajdującą się na środku sufitu. Od razu ruszyła powolnym krokiem do szafki, w której znajdowały się sztućce. Drżącą, drobną dłonią chwyciła za nóż, po czym przez chwilę stała w miejscu. Poczuła jak kolejne parę łez spływało po jej policzkach. Zacisnęła mocno swoje powieki, po czym wbiła nóż w swoje bijące, ale i martwe serce. Zgięła się w pół, robić parę kroków do tyłu. Padła prosto na podłogę, a czołem uderzyła tak mocno o podłogę, że zaczęła krwawić.
Hermiona Jean Granger. Zmarła 26 grudnia, w wieku 25 lat. Zmarła z powodu nieszczęśliwej miłości.
*****
Następnego dnia. Godzina dziewiąta rano. 25-letni mężczyzna ubrany w czarną koszulę, do tego w czarne spodnie i eleganckie buty, szedł pełen szczęścia i radości chodnikiem. Jego uśmiech znikł, gdy nagle zauważył otwarte drzwi do mieszkania panny Granger, a pod nim stały dwa wozy. Jeden policyjny, a drugim był ambulans. Ujrzał także starszego pana rozmawiającego z policjantem. Szybko pobiegł do środka mieszkania, rozglądając się. Gdy dotarł do kuchni, zobaczył jak jeden z ratowników zakrywał ciało Hermiony. Ten widok sprawił, że jego serce złamało się na pół. To, co zobaczył było dla niego wstrząsem. Obok stał wysoki mężczyzna w średnim wieku o czarnych włosach, ubrany w mundur policyjny. Mężczyzna podszedł do niego, po czym zapytał zszokowany.
- Przepraszam, co tu się stało?
Policjant spojrzał na niego.
- Kim pan jest?
- Jestem d... bratem tej dziewczyny.
- Proszę pana, podejrzewamy, że pańska siostra popełniła samobójstwo - rzekł.
- Samobójstwo? - zapytał, będąc jeszcze bardziej w szoku.
Blondyn przejechał opuszkami palców po swoich włosach, ciężko przy tym wzdychając.
Zauważył jak wywozili ciało kobiety na noszach. Czuł, jakby jego serce miało zaraz eksplodować. Mężczyzna ruszył za ratownikami. Już znalazł się przy wyjściu, gdy poczuł jak ktoś chwycił go za ramię.
- Proszę pana, pańska siostra miała to w ręce - powiedział, po czym podał mu zwinięty kawałek kartki.
Wziął spoglądając raz na kartkę, a raz na policjanta. Rozwinął kartkę, po czym ją przeczytał. To co było na niej napisane, wprawiło go w osłupienie.
Od pogrzebu Hermiony minęło kilka miesięcy. Był kwiecień. Ciepłe, wiosenne powietrze owiało jego twarz. Stał nad jej grobem. Myślał i wspominał. Wspominał te wszystkie chwile, które z nią spędził. Te dobre i te złe. Kucnął, po czym rozwinął tą kartkę, na której było napisane "Nie jestem Ciebie warta.". Przeczytał te słowa po raz kolejny, spojrzał na jej grób i powiedział.
- To nie ty nie byłaś mnie warta. To ja nie byłem wart ciebie.
Położył czerwoną różę, którą trzymał w dłoni na nagrobku, po czym wstał i odszedł.
Za nami miniaturka. Nie jest długa, ale mam nadzieję, że się Wam spodobała. Rozdział dodam dopiero w sierpniu, pomimo tego, że go już napisałam, ale muszę wprowadzić do niego parę poprawek, bo jest trochę za krótki. Każdy kto przeczytał moje "wypociny", proszę o zostawienie komentarza z opinią na jego temat. Każdy komentarz jest dla mnie motywacją, nie ważne czy pozytywny czy negatywny. Więc, proszę o pozostawianie ich.
Pozdrawiam,
Catherine
Świetna miniaturka. Bardzo smutna. Popłakałam się :)
OdpowiedzUsuńJa tam jak zwykle nie płaczę, bo jestem bez serca, haha. Jedyne, co mogę złego napisać o tej miniaturce, to że Herma za szybko popełniła samobójstwo, przynajmniej dla mnie. Reszta jak zwykle perfekcyjne. Pisz dalej takie świetne miniaturki! ilysm @bluerocknroll
OdpowiedzUsuńWow, świetne. Oby tak dalej (:
OdpowiedzUsuńPiękne i bardzo smutne. Masz talent. / @my_perfect_ian
OdpowiedzUsuńHej misia! x
OdpowiedzUsuńMiniaturka śliczna :) x
Były, a może tylko był, momenty/moment gdzie pewne słowo mi nie pasowało, zastąpiłabym innym :)
Czasem pojawiły się drobne błędy, jednakże każdemu one umykają x
No cóż, co mogę dodać..
zapisałam sobie twojego bloga w zakładkach, więc gdy znajdę czas i chęci, postaram się przeczytać, zapewne, twoją piękną historię, jak i również może i miniaturki :)
Pozdrawiam słoneczko xx
PS. - życzę nawałnicy weny, kochanie! xx
Miłych wakacji; ściskam i całuję,
@jorgemeheroxx
O jejku
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz
Aż mi się płakać zachciało (nie potrafię płakać z powodu książki/filmu xd)
Chyba zacznę czytać twoje opowiadanie :)
Fantastyczna miniaturka! Czytałam z zapartym tchem... <3 No i różdżka w górę dla Hermi <3
OdpowiedzUsuń/*
Pozdrawiam Camile :*
Świetna miniaturka :) bardzo smutna ale też śliczna
OdpowiedzUsuńJako że jestem fanką dramione <3 cudowne
Świetna miniaturka c:
OdpowiedzUsuńMimo, że nie cierpię takich, które kończą się samobójstwem, ta mi się podobała ;)
Pozdrawiam i czekam na więcej, Mrs Black
Świetna miniaturka.
OdpowiedzUsuńIdealnie oddałaś klimat smutku. Aww, Dramione <3
Pozdrawiam ^^
Duży plus, że to Dramione. Drugi duży plus, że pisane przy Tay. Co do treści to pomysł jest fajny, ale nie pasuje mi do tak silnej psychicznie dziewczyny, jaką jest H. Poza tym Draco, skoro był draniem zostawiając ją, powinien taki zostać do końca - przecież jest Malfoy'em. Ale to Twoja wizja, więc nie będę się zbyt czepiać, bo każdy lubi co innego. Jest kilka błędów interpunkcyjnych i kilka, które wyglądają, jakbyś tekstu nie czytała. Przejrzyj jeszcze raz na spokojnie i zrób korektę. Ogólnie na plus, ale zbyt cukierkowo, jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńSmutne zakończenie ;( Ale bardziej wolę takie niż wesołe. Dają do myślenia. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńSliczne, ale czemu smutne? :(
OdpowiedzUsuń@ilypena
Mimo, że smutne to podobało mi się.
OdpowiedzUsuńPisz więcej takich miniaturek. c;
Pozdrawiam, @Magnes_16
Świetna miniaturka, pisz takich więcej.
OdpowiedzUsuńDziwczyne ty masz ogromny talent ♥
Przeczytałam ją już kilka dni temu ,ale dopiero teraz znalazłam czas,żeby ja skomentować.
OdpowiedzUsuńTrudna,nieszczęśliwa milość.Uwielbiam te tematy.Draco zachwiał się mimo wszystko jak głupek.Skoro kochał Hermionę to dlaczego umówił się z inną kobietą.Hermiona,wrak człowieka.Młody Malfoy nawet nie uświadamia sobie jak bardzo ja zranił.Jeden glupi wybryk doprowadził do tragedii.
Bardzo podoba mi się twój styl pisania,jestem zachwycona! :)
Ta miniaturka jest cudowna. Mówię to będąc całkowicie szczera. Mimo to, że jest krótka to trafiła do mojego serca. Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś tak smutnego i jednocześnie pięknego.
OdpowiedzUsuńWstaję z fotela i biję ci brawo! ;*
Oby więcej takich miniaturek (nie w każdej muszą umierać). XD
Pozdrawiam.
No i płaczę.... Nie cierpię takich miniaturek, bo przy nich tak łatwo się rozklejam...
OdpowiedzUsuńTwoje miniaturki są genialne :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Świetne !! Aż się poplakalam :'( Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńZapraszamy do mnie (dopiero się rozkrecam ) http://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1
Nieeeeee! Nieeee! Nieeee!
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z tym! Ona nie mogła umrzeć, nie mogła... Przez całe czytanie zastanawiałam się jak wybrniesz z tego, jak pokażesz Draco, w jakiej sytuacji oni do siebie wrócą... Miona straciła odwagę, straciła wolę walki i po prostu się zabiła... To nie Miona, nie może być... A jednak. Mam nadzieję, że kolejna miniaturka będzie szczęśliwa :c To naprawdę było smutne...
Pozdrawiam,
http://precious-fondness.blogspot.com/