niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 9

Rozdział pisany przy piosenkach:
Tiffany Giardina - Hurry Up & Save Me
Cher Lloyd - Stay (With Me)





Dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć w to, kogo tam zobaczyła. Nie miała pojęcia, co powiedzieć. To był dla niej... Szok. Tak, szok. Gryfonka spodziewała się kogoś innego. Nie jego. Dziewczyna widziała przed sobą wysokiego chłopaka o szmaragdowych oczach i kruczoczarnych włosach, które były trochę potargane.
- Chris? - zapytała, nadal nie dowierzając.
Chłopak cicho i złowieszczo się zaśmiał mając przy tym delikatnie spuszczoną głowę, po czym uniósł ją w górę. Zaczął powoli się zbliżać do czekoladowookiej dziewczyny.
- A kogo się spodziewałaś? Tego obślizłego gada?
- Nie mów tak o nim.
Katie się wściekła kiedy tylko usłyszała słowa obślizgłego gada. Nie miał prawa go tak nazywać. Nie przy niej. Dlaczego on zapytał od razu o Malfoya? Skąd wiedział, że Katie myślała właśnie o nim?
Kiedy chłopak był coraz bliżej dziewczyny, ona zaczęła powoli cofać się do tyłu.
- Dlaczego tutaj? - zapytała, patrząc na bruneta z przerażeniem.
- Dlaczego, co? A, spotkanie... Uznałem to za najlepsze miejsce. Chyba, żebyś wolała Zakazany Las?
- Zakazany Las? Na Godryka, czego on ode mnie chce? - usłyszała Katie ten głosik w swojej głowie.
Dziewczyna w tej chwili żałowała, że tu przyszła. Żałowała, że nie zignorowała tej wiadomości. W tej chwili przygotowywałaby się do patrolu z Draconem... Właśnie, patrol.
- Streszczaj się, bo nie mam czasu. - warknęła.
- Aż tak ci się spieszy? Nie chcesz spędzić trochę czasu ze swoim przyjacielem?
- Jakoś kiedy miałam czas to dziwny trafem ty go nie miałeś. A teraz mów, po co chciałeś się ze mną spotkać.
Dziewczyna już powoli nie wytrzymywała. Jednocześnie odczuwała strach i wściekłość. Jak on mógł jej narzucać, że ona nigdy nie miała dla niego czasu?
Katie dla przyjaciół zawsze miała czas. Nikt nigdy nie narzekał, że jest zbyt zajęta, gdyż nigdy nie była. Lecz wszystko się zmieniło od kiedy zaczęła patrolować korytarze razem z Draco.
Kiedy brązowowłosa dziewczyna się wycofywała, nagle się zatrzymała. Poczuła za sobą jedną z umywalek. Chciała już uciec do wyjścia, ale Chris stał już przed nią. Ręce miał na brzegu umywalki. Dziewczyna była w pułapce. Patrzyła z przerażeniem na jego twarz, na której gościł wredny uśmieszek.
- Chciałem porozmawiać o nas. O nas, Katie. - powiedział spokojnym głosem, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho.
- Co masz na myśli?
Dziewczyna się domyślała o co chodziło chłopakowi, lecz chciała to usłyszeć z jego ust.
- Czy ty niczego nie rozumiesz? - powiedział już zdenerwowanym głosem. - Kocham cię, Katie i wiem, że czujesz do mnie to samo.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Katie, Katie... Powiedz mi czy znasz taką przyjaźń pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem, która przetrwała całe życie? Zawsze jest tak, że takie przyjaźnie kończą się miłością. - powiedział, muskając dłonią jej policzek.
- To muszę cię rozczarować, bo ja nic do ciebie nie czuję. - powiedziała pewnym siebie głosem.
- Nie musisz udawać, że jest inaczej.
- Ale, ja wcale nie udaję, Chris. Nie kocham cię.
Brunet nie wytrzymał. Chwycił Katie za policzki, po czym zaczął ją zachłannie całować. Dziewczyna chciała się wyrwać z objęć chłopaka, ale nie dawała rady. On był dla niej zbyt silny. Nagle swoim kolanem kopnęła go w brzuch o odepchnęła go od siebie. Chris upadł na podłogę trzymając się jedną ręką za brzuch.
- Ty mała, suko! - warknął.
Młodzieniec jednak szybko wstał, po czym zaczął biec w kierunku dziewczyny, która zamierzała wybiec przez wyjście. Katie szybko wyciągnęła różdżkę, wycelowała nią w byłego już przyjaciela i krzyknęła.
- Expelliarmus!
Nie przewidziała tego, że chłopak też miał przy sobie różdżkę, którą szybko wyciągnął z kieszeni szaty i odbił zaklęcie, które trafiło w dziewczynę. Johnson upadła na podłogę, upuszczając przy tym swoją różdżkę. Brunet szybko podbiegł do leżącej dziewczyny. Kiedy znalazł się obok niej, usiadł na niej okrakiem, a nadgarstki przytrzymał swoimi rękoma.
- I co teraz zrobisz? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, patrząc na jej przerażoną twarz.
- Zostaw mnie! - krzyknęła najgłośniej jak mogła, aby ktoś ją usłyszał.
- Przykro mi, kochanie, ale nie spełnię twojej prośby. - powiedział.
Chłopak nie przestawał się uśmiechać.
- Puść mnie! - krzyknęła, po czym zaczęła się szarpać.
- To nic nie da, skarbie, więc przestań się szarpać. - powiedział rozbawiony, po czym zaczął przybliżać swoją twarz w jej stronę.
Nagle można było usłyszeć głośny trzask drzwi.
- Drętwota! - krzyknął znajomy Katie głos.
Chris leżał zaraz obok dziewczyny, nieprzytomny. Dziewczyna uniosła się na łokciach, po czym ujrzała przed sobą swojego wybawcę. Dracona Malfoya. Szybko chwyciła swoją różdżkę, która leżała obok niej.
- Chodźmy stąd. - powiedział, pomagając wstać dziewczynie.
Wybiegli z łazienki na pierwszym piętrze, zostawiając tam nieprzytomnego Gryfona. Kiedy znaleźli się za rogiem korytarza, zatrzymali się.
- Co się tam stało? - zapytał blondyn stojąc przed dziewczyną i patrząc w jej oczy.
Dziewczyna nie mogła wydać z siebie słowa. Była cała roztrzęsiona. Nie myślała, że jej przyjaciel, a raczej były przyjaciel mógł zrobić jej coś takiego. Katie przytuliła się do Księcia Slytherinu i zaczęła płakać. Draco przytulił ją delikatnie do siebie, po czym zaczął delikatnie gładzić ją po włosach.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Już nigdy się nie stanie tobie żadna krzywda. Nie pozwolę na to. - powiedział do jej ucha.
Blondyn nie był zbyt dobrym pocieszycielem, gdyż nie robił tego zbyt często. Delikatnie odsunął się od niej, po czym pogładził ją po ramionach i spojrzał na jej twarz, na której były czarne linie ciągnące się po policzkach od tuszu do rzęs.
- Wiesz... Może dzisiaj ja sam będę patrolował, a ty wrócisz do dormitorium, dobrze? - zapytał.
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, na znak, że się zgodziła. Przez całą drogę towarzyszyła im grobowa cisza. Kiedy byli coraz bliżej każdego rogu korytarza, Katie bała się, że czai się za nim Chris. Zastanawiało ją, dlaczego on sądził, że ona jest w nim zakochana?
Dziewczyna nigdy nie okazywała takich uczuć które, by o tym świadczyły. Po niedługim czasie, znaleźli się przed obrazem Grubej Damy.
- Dobranoc, Katie. - powiedział Malfoy.
- Dobranoc. - powiedziała cichym głosem, patrząc na niego.
Chłopak się odwrócił, po czym ruszył na samotny dzisiejszej nocy patrol. Kiedy zniknął za rogiem, dziewczyna powiedziała hasło, po czym weszła do pokoju wspólnego, który szybko minęła, gdyż nie chciała, aby ktokolwiek ją zobaczył w takim stanie. Kiedy znalazła się w dormitorium dziewcząt, szybko wzięła swoją piżamę leżącą na łóżku i ruszyła w stronę łazienki. Napuściła wody do wanny, a stojąc przed lustrem zmywała tusz z twarzy i rzęs. Kiedy wanna była do połowy pełna, Katie ściągnęła z siebie ubrania i weszła do niej. Po godzinie dziewczyna wyszła z łazienki, po czym rzuciła się na łóżko. Zanim się obejrzała, pogrążyła się we śnie.









                                                                         *****






Sobota. Poranek. Pomimo tego, co się stało poprzedniego wieczoru, Katie spała dobrze. Nie dręczyły ją żadne koszmary. Brązowowłosa zwlokła się z łóżka, po czym podeszła do kufra i wyciągnęła z niego cienki, beżowy sweterek i ciemne dżinsy. Szybko poszła do łazienki się przebrać, po czym wyszła z dormitorium po spiralnych schodach, które prowadziły do pokoju wspólnego. Nikogo tam nie było, więc wszyscy musieli już być na śniadaniu. Dziewczyna ruszyła samotnie do Wielkiej Sali. Kiedy znalazła się przy wejściu, ktoś chwycił ją za ramię. Gdy się odwróciła, ujrzała przed sobą Ślizgona, który uratował ją zeszłej nocy.
- Hej, Katie. Lepiej się czujesz? - zapytał z delikatnym uśmiechem.
- Tak. Dziękuję ci za to, co wczoraj zrobiłeś. - odpowiedziała z uniesionymi kącikami ust ku górze.
- Świetnie. - powiedział, po czym ruszył w stronę stołu Ślizgonów.
Kilkoro uczniów patrzyło ze zdziwionymi minami na Katie, a niektórzy na Dracona, ale nie zwracali na to uwagi. Panna Johnson ruszyła w stronę stołu Gryfonów. Miejsce zajęła obok Hermiony, która jak zwykle czytała jakąś książkę, a przed nią siedzieli Harry z Ronem, którzy się jej przyglądali ze zdziwionymi minami.
- Co wam się stało? - zapytała rozbawiona Katie.
- Czy ty rozmawiałaś z Malfoy'em? - zapytał Ronald.
- Tak. - odpowiedziała, jakby to było coś zwyczajnego, po czym chwyciła do ręki chleb, który posmarowała sobie marmoladą.
- Bez żadnych wyzwisk, ani nic podobnego? - zapytał Harry.
- Właśnie, tak.
Dziewczyna uśmiechnęła się w stronę dwójki przyjaciół, po czym wzięła gryz kromki chleba.
- Czemu zadajecie takie głupie pytania? - zapytała po chwili.
- Jeszcze głupio się pyta. - powiedział Ron w stronę Harry'ego, po czym zwrócił swój wzrok na Gryfonkę. - Przecież to Malfoy. On nami gardzi. Nienawidzi nas.
- Katie, on ma rację. - powiedziała Hermiona, odkładając na stół swoją lekturę. - Od pierwszego roku zachowuje się jak rozkapryszony arystokrata, który myśli, że jest lepszy od wszystkich.
- Mówicie, jakbyście go znali. - powiedziała Katie, patrząc po kolei na twarze Złotej Trójki.
- Bo ty niby go znasz. - powiedział Ron.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Przestańcie już. - warknęła Hermiona.
Katie westchnęła głośno, po czym spojrzała na wejście do Wielkiej Sali. Była tam Chris, który szedł w stronę ich stołu, mierząc wzrokiem pannę Johnson. Lecz brunet nie dosiadł się do nich, tylko do Deana i Seamusa. Wiedziała, że ich przyjaźń zakończyła się już na zawsze.
- Najadłam się już. - oznajmiła swoim przyjaciołom Katie, po czym wstała od stołu i ruszyła w stronę wyjścia.
Kiedy znalazła się przy wyjściu, poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstek. Kiedy się odwróciła to zobaczyła Malfoya.
- Coś się stało? - zapytała patrząc na blondyna.
- Nie, ja po prostu... - uciął, po czym zaśmiał się pod nosem. Spojrzał w czekoladowe oczy dziewczyny, które uwielbiał, po czym odgarnął jej kosmyk za ucho. - Katie, chciałem cię o coś zapytać...





Kolejny rozdział pisany na spontana. Jest trochę krótki i przepraszam was za to, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę, zostawiajcie komentarze. Wam to zajmuje 2 minuty, a dla mnie to wielka motywacja :)