środa, 13 listopada 2013

SZKOLNA TWÓRCZOŚĆ

Pisane przy piosence Taylor Swift - All Too Well




Witaj,


Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
Mieliśmy po 8 lat.
Było ciepłe, sierpniowe popołudnie na Ulicy Pokątnej.
Można było pomyśleć, że spotkaliśmy się przez przypadek.
Zaprzyjaźniliśmy się.
Widywaliśmy się codziennie.
Zżyliśmy się.
Pamiętasz naszą obietnicę?
Przyrzekliśmy sobie, że nieważne do jakiego domu trafimy to zawsze będziemy się przyjaźnić.
Całą drogę do Hogwartu rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Cudowne chwile.
Nadeszła pora przydziału.
Trzymaliśmy się za ręce.
Nadeszła moja kolej.
- Gryffindor! - krzyknęła Tiara.
Wszyscy Gryfoni klaskali.
Idąc do stołu Gryfonów, patrzyłam tylko na Ciebie.
Później nadeszła Twoja kolej.
W głębi duszy modliłam się, żebyś trafił do tego samego domu co ja.
- Slytherin! - krzyknęła Tiara.
Posmutniałam, ale przypomniałam sobie obietnicę, którą sobie złożyliśmy.
Podniosła mnie na duchu.
Drugi rok szkolny.
Coś się zmieniło...
Znaleźliśmy sobie nowych przyjaciół.
Nazwałeś mnie szlamą.
Wtedy zrozumiałam, że tą zmianą byłeś Ty.
Zapomniałeś o naszej obietnicy.
Już wtedy zrozumiałam, że nic już nie mogło być tak samo.
4 lata później.
  Zostałeś jednym z jego zwolenników.
Nie myślałam, że mogłeś upaść tak nisko.
Harry powiedział mi o wszystkim.
Nie chciałam w to wierzyć.
Miałam nadzieję, że to wszystko to głupoty.
Uciekłeś razem z nimi.
Mijały lata...
Pokonaliśmy Czarnego Pana.
W końcu byliśmy wolni.
 Słyszałam, że założyłeś rodzinę.
Twoją żoną została Astoria Greengrass.
Mieliście syna Scorpiusa.
Za każdym razem kiedy pomyślę o tym, że to nie ja jestem Twoim powodem do uśmiechu to mam ochotę się rozpłakać.
Też założyłam rodzinę.
Razem z Ronaldem Weasley'em.
Lecz nie czuję się w tej rodzinie szczęśliwa.
Teraz żałuję, że nie wyznałam Tobie swoich uczuć do Ciebie, gdy miałam okazję.
Kocham Cię, Draco.


Na zawsze
Twoja, Hermiona.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 7

Chłopak odsunął się od niej i odszedł. Najzwyczajniej w świecie odszedł. Bez słowa. Jakby nic się nie stało, albo i nie miało stać. Blondyn ruszył do Wielkiej Sali do stołu Ślizgonów, a dziewczyna stała jak słup soli czując nieprzyjemny dreszcz przechodzący całe jej smukłe ciało. Wzięła powoli oddech analizując co w ogóle tutaj zaszło. Chciała się dowiedzieć kim był ten tajemniczy człowiek, a skończyło się prawie na pocałunku. Pocałunku, o którym kiedyś najbardziej w świecie marzyła. W tej chwili na tą myśl chciało jej się jedynie zwymiotować.
- Wredny, egoistyczny arystokratyczny dupek. Za kogo on się w ogóle ma? - usłyszała głos w swojej głowie. - Co on sobie w ogóle myśli? Że spojrzy mi w oczy tak jak tego nigdy nie zrobił żaden chłopak i to wszystko załatwi? Och, nie. Następnym razem mu nie odpuszczę.
Katie ocknęła się, po czym ruszyła do Wielkiej Sali w stronę stołu Gryfonów. Zauważyła tam już siedzącą Złotą Trójkę wraz z Chris'em. Widać było, że doskonale się już dogadywali. Kiedy zajęła miejsce pomiędzy Hermioną, a Chris'em głośno westchnęła.
- Co się stało? Gdzie wczoraj zniknęłaś? - zapytał Chris. - Szukałem cię po całej szkole, ale nie mogłem nigdzie ciebie znaleźć.
- Zauważmy, że Malfoy też gdzieś wczoraj zniknął. - powiedział rudzielec.
Katie poczuła się zakłopotana, nie wiedziała co ma im powiedzieć. Nie chciała ich oszukać, bo byli jej najlepszymi przyjaciółmi, ale nie mogła im powiedzieć, że resztę dnia spędziła z Malfoyem.
- Nie było mnie wczoraj, bo... - ucięła Katie. - Bo byłam u Hagrida. Tak, właśnie byłam u Hagrida.  - skłamała.
- Po co? - zapytał Harry.
- Bo dawno u niego nie byłam i postanowiłam zrobić mu niespodziewaną wizytę.
Pomimo tego, że Katie zawsze dobrze kłamała to nie była pewna czy jej przyjaciele to łyknęli. Co miała im powiedzieć? "Spędziłam cały dzień Malfoyem w Trzech Miotłach i trochę wypiliśmy.". Jakby to zabrzmiało? Pomyśleliby, że Gryfonka mogła nawet się z nim zaprzyjaźnić, albo może i coś więcej. Na szczęście temat na tym się zakończył. Nie chciała zobaczyć ich reakcji jakby się dowiedzieli, że wczorajszy dzień spędziła ze Ślizgonem. Katie szybko wzięła parę kiełbasek, po czym szybkim tempem je zjadła. Wszyscy zaczęli powoli wychodzić z Wielkiej Sali na lekcje, gdyż zbliżała się już ósma godzina. Gryfoni pierwszą lekcję w planie mieli historię magii z profesorem Binnsem. Niestety, z Ślizgonami.Na tą myśl Katie głośno westchnęła i szła w stronę klasy jak na skazanie. Nie dosyć, że musiała z jednym uczniem Slytherinu spędzić wczoraj praktycznie cały dzień wbrew własnej woli to jeszcze musi się widywać z nim i resztą jego kolegów na lekcjach.
- Boże, dlaczego? - zapytała siebie w duchu.
Fakt, kiedyś dziewczyna się cieszyła na każdą lekcję ze Ślizgonami, bo mogła widywać zawsze Draco, ale teraz oddałaby wszystko, żeby plan lekcji mógł ulec zmianie.


*****


Dracon mógł posunąć się trochę dalej, ale miał inne plany wobec słodkiej panny Johnson. Być może to będzie wredne... Nie, to będzie bardzo wredne, ale wiele z tego zyska. On chce ją w sobie rozkochać. Chce sprawić, że dziewczyna będzie za nim tęsknić za każdym razem, gdy będzie odchodził. Żeby nie mogła się się doczekać kiedy go zobaczy, nie mogła spać, bo będzie myślała tylko o nim. Plan doskonały i w stylu Draco Malfoya. Na myśl o jego realizacji, kąciki jego ust uniosły się ku górze.
Kiedy chłopak szedł w stronę stołu Ślizgonów, wciąż czuł słodkie perfumy Gryfonki. Jeszcze trochę, a można by było pomyśleć, że chłopak się w niej zakochał.
- Malfoy, przestań tyle o niej myśleć. To zwykły mieszaniec. - pomyślał.
Lecz nie mógł. Chciał ją w sobie rozkochać, ale jest opcja, że blondyn mógł się zakochać w niej nawet o tym nie wiedząc. Ale wiedział jedno... Jeśli jego plan miał się udać to musiał być dla niej miły, a może i dla wszystkich  tak bardzo, że nawet dla swoich przyjaciół mógł być nie do poznania.
Kiedy Książę Slytherinu dotarł do stołu, zajął miejsce pomiędzy Blaise'em, a Goyle'em, po czym podparł swój podbródek o swoją rękę. Chłopak był cały czas zamyślony, można by powiedzieć, że był w innym świecie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po jakimś czasie szturchnął go jego czarnoskóry przyjaciel. Draco się ocknął i spojrzał na niego.
- Stary, wszystko gra? - zapytał.
Chłopak nie odpowiedział na pytanie tylko wziął złoty kielich i nalał sobie soku z dyni, po czym go wypił. A gdyby tak Draco zaczął być miły właśnie w tym momencie? Johnson by zauważyła tą jego "zmianę" i jego plan łatwiej było wprowadzić w życie.
- Malfoy, jesteś genialny. - usłyszał swój głos w głowie.
Na tą myśl chłopak uniósł swoje kąciki ust ku górze, po czym zwrócił się do Blaise'a, który wciąż mu się przyglądał.
- Wszystko jest w porządku, mój przyjacielu. - powiedział, po czym poklepał go po ramieniu.
Wszyscy jego przyjaciele, którzy siedzieli blisko niego byli trochę zdziwieni. Zwykle odpowiadał z sarkazmem, a teraz stał się... Milszy, weselszy co było do niego niepodobne.  
Draco wraz ze swoimi przyjaciółmi wstali od stołu i ruszyli w stronę sali, gdzie miała się odbyć ich pierwsza lekcja, czyli historia magii.



*****


Lekcja trwa od 10 minut, a wszyscy już przysypiali z wyjątkiem Hermiony Granger, która robiła notatki. Katie starała się walczyć z sennością, ale to na nic.Oczy same jej się zamykały, a umysł popadł w otępienie. Na tej lekcji jedyne o czym marzyła to znaleźć się w swoim wygodnym łóżku. Przypomniało jej się, że dzisiaj czeka ją kolejny dzień, a raczej kolejna noc patrolu z Malfoyem.
- Czy ten miesiąc może już minąć? - pytała siebie w głowie.
Brązowowłosa nudząc się, zaczęła się rozglądać po klasie. Wszyscy leżeli na swoich ławkach i przysypiali jak co lekcję. Nagle jej wzrok zatrzymał się na jednej osobie. Na Draconie i on... Uśmiechał się do niej?
Nie, to przecież niemożliwe. Chyba musiało jej się coś przewidzieć. W końcu nie spała prawie całą noc. Odwróciła się w stronę tablicy, po czym mrugnęła szybko kilka razy i ponownie spojrzała na blondyna. To jej się w ogóle nie zdawało. Wielki Pan Draco Malfoy zaszczycił swoim szczerym uśmiechem Gryfonkę. Musiała przyznać, że uśmiech miał piękny. Dziewczyna odwróciła się przodem do tablicy. Spoglądając swoim wzrokiem w dół delikatnie się uśmiechnęła. Chris widział tą krótką "scenę" i można by pomyśleć, że chłopak mógł poczuć się o nią zazdrosny. Po niedługim czasie profesor Binns lekcję zakończył zadając pracę domową.
Kiedy wszyscy wyszli z klasy Katie zaczepił Chris.
- Katie, mam takie pytanie. - zaczął.
- Tak? - dziewczyna zwróciła swój wzrok na bruneta.
- Czy między tobą, a tym Ślizgonem, no wiesz... Coś jest? - zapytał.
- Co? Skąd ci przyszło do głowy, że między nami może coś być?
- Widziałem jak na siebie patrzyliście.
- Chris, mogę ci teraz przysiąc, że między mną, a popierdolonym arystokratą nic nie ma, nie było i nic nigdy nie będzie. - powiedziała stanowczo.
Chris odetchnął, po czym szeroko się uśmiechnął. Czyżby on był zazdrosny o swoja przyjaciółkę?
Po po kilkunastu minutach wszyscy zaczęli wchodzić na górę po spiralnych schodach na lekcję wróżbiarstwa. Kolejną najnudniejszą lekcję w tej szkole. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul. Kiedy wszyscy zasiedli na swoich miejscach, profesor Trelawney zaczęła lekcję.
- Witajcie. Dzisiaj nauczę was chiromancji, czyli wróżenia z dłoni... - zaczęła pani profesor.
Lavender i Patil były bardzo zainteresowane tą lekcję, lecz nie można tego było powiedzieć o reszcie. Katie w głowie cały czas miała ten cudowny uśmiech Dracona. Wydawało jej się, że cały czas go widziała przed sobą.
- Cholera, Katie ogarnij się. - skarciła samą siebie w myślach.
Powoli czuła, że zasypia. Nie przepadała za wróżbiarstwem. Prawdę mówiąc, nie ma lekcji na której by się nie nudziła. Katie się wydawało, że czuję na sobie jego wzrok. To takie dziwne uczucie. Poczuła jak dreszcz przechodzi przez jej ciało.
- Katie, ty go nienawidzisz. - powtarzała to sobie w kółko w głowie.
Cała lekcja jej się dłużyła i dłużyła. Czuła jakby trwała wieczność, dopóki pani profesor nie zadała im pracy domowej i nie oznajmiła, że lekcja się skończyła.


*****

Zbliżała się godzina 20. Katie w końcu położyła się na swoim łóżku. Miała jeszcze godzinę do patrolu z Księciem Slytherinu. To wszystko wydawało się jej podejrzane. Od kiedy to on się do niej uśmiecha i to tak szczerze? Nigdy nie widziała, żeby się uśmiechał do niej. Może z wyjątkiem sytuacji kiedy Gryfonka stawała w niezręcznych sytuacjach. Tak jak dzisiejszego ranka. Dziewczyna już nie wiedziała co miała myśleć. On stał się dla niej skomplikowaną zagadką. Katie czuła jak jej oczy się powoli zamykają. Nie mogła nic na to poradzić.



Widziała jego cudowny uśmiech.
Stała naprzeciw niego.
Ubrana w śliczną, zwiewną kremową suknię.
On ubrany w garnitur.
On się do niej zbliżał.
Znikąd zaczęła grać wolna muzyka.
Znaleźli się na środku Wielkiej Sali.
Wszystko było pięknie udekorowane.
Byli sami.
 Zaczęli tańczyć.
Przytuleni do siebie.
Patrzyli sobie w oczy.
Oboje uśmiechali się do siebie.
Rozmawiali i śmiali się.
Ponownie spojrzeli sobie w oczy.
Ich twarze dzieliły centymetry.
Milimetry.



Katie się obudziła, nie wierząc w ten sen. Szybko spojrzała na budzik, który wskazywał godzinę 21.30.
- Cholera. - powiedziała sama do siebie.
Szybko wstała, po czym ruszyła po schodach z dormitorium dziewcząt do pokoju wspólnego, a później przeszła przez obraz Grubej Damy. Zaczęła szybko biec i szukać Malfoya. Może po tej "zmianie" postawił się na patrolu?
Po 15 minutach znalazła go. Był odwrócony w jej stronę. Kiedy ją zobaczył momentalnie się uśmiechnął i podszedł do niej.
- Gdzie byłaś? Martwiłem się. - powiedział.
- Bo, ja... - zaczęła Katie, ale ucięła.
Czekaj, czekaj... On się martwił. Czy on sobie robił jakieś żarty? Jeśli tak to były wyjątkowo kiepskie.
- Czy ty dobrze się czujesz? Może jesteś chory? - zapytała patrząc na chłopaka.
- Czuję się świetnie. - powiedział.
- Och... To dobrze.
Dziewczyną wyminęła chłopaka, ale on ją chwycił za nadgarstek.
- Katie... - zaczął, przy czym spojrzał w jej czekoladowe oczy i odgarnął kosmyk jej włosów za ucho. - Chcę ci powiedzieć, że...



Cześć. Chcę was przeprosić za to, że tak długo zwlekałam z tym rozdziałem, ale znowu straciłam wenę. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. Przepraszam, że jest taki krótki, ale przy kolejnych postaram się wszystko bardziej rozwijać. Jeśli dotrwaliście do końca to napiszcie komentarz. Dla mnie one wiele znaczą i motywują do dalszej pracy :)