Obok niej stał jego ojciec. Co on tu do jasnej cholery robił?
- Co ty tu robisz, Draco? Wiesz, która jest godzina? - usłyszał jego chłodny jak lód głos.
Rzeczywiście, słońce już powoli zachodziło, co wskazywało, że robi się już późno.
- To akurat nie twoja sprawa.
Skinął głową na Katie, po czym powiedział.
- No, już. Zmywaj się stąd!
Nie miał zamiaru jej w to wszystko wciągać. Z resztą to nie była jej sprawa. Dziewczyna ani drgnęła.
- Wynoś się stąd! - powiedział głośniej.
Katie się ocknęła i wyminęła wysokiego mężczyznę o długich blond włosach, ubranego w czarną szatę i opierającego się o laskę, która była zakończona figurką węża. Chyba musiał należeć kiedyś do Slytherinu.
- A więc to musi być jego ojciec. - pomyślała Gryfonka po chwili.
*****
Dracon nacisnął klamkę, a drzwi gospody otworzyły się głośno przy tym
skrzypiąc. Wszedł do środka razem z ojcem. Udali się do stolika,
przy którym siedział podpity już Zabini.
-Nie wiedziałem, że pijesz Draco. - powiedział Lucjusz.
- To dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. W ogóle co ty wyprawiasz? Pojawiasz się tutaj i jeszcze w tym stroju... Ja bym się nawet ucieszył, ale matka pewnie byłaby załamana , gdybyś trafił Azkabanu.
- Milcz. - mruknął cicho jego ojciec.
Był wściekły, nie trudno było zauważyć to w jego oczach. Widać było, że nad czymś intensywnie myśli.
- Mógłbyś mi wytłumaczyć co robiłeś w towarzystwie tej dziewczyny?
-Nic..Po prostu mam z nią szlaban u McGonagal.. - mruknął młody Malfoy.
-Nie martw się, postaram się to jakoś załatwić.
Lucjusz poklepał swojego syna po ramieniu, po czym jakby nigdy nic wstał od stołu i wyszedł.
-Wierzysz mu?
Zapytał Blaise, mimo wypitego alkoholu wciąż zachowywał trzeźwość umysłu.
-Masz mnie za głupca?
Przejechał
opuszkami palców po butelce alkoholu stojącej przed nimi, chwycił w
dłoń szklankę i jednym susem wypił jej zawartość.
*****
Katie obejrzała się ostrożnie do tyłu, po czym dalej szła przed siebie. Dziwne, że młody Malfoy nie chciał jej
zatrzymać, ale z resztą sam kazał jej spadać. Tylko, że jak McGonagall nie spotkała ani jej, ani Księcia Slytherinu na patrolu to mogli mieć oboje wielkie kłopoty.
- Co ja teraz zrobię? - pomyślała.
Nie
wiedziała gdzie kompletnie ma iść, co zrobić.Dziewczyna postanowiła nie wracać na razie do szkoły, żeby dostać opierdol za samą siebie i za Malfoya za to, że opuścili jeden wieczór patrolowania. Po jakiś 20 minutach kręcenia się na świeżym powietrzu
zorientowała się, że ma na sobie nadal płaszcz Draco. Nie mogła przestać zaciągać się jego zapachem.
- Nie, stop! Katie, nie popełniaj tego błędu co wcześniej. - usłyszała swój głos w głowie.
Będzie musiała go
mu w końcu oddać, ale raczej nie dzisiaj. Chyba, że los po raz kolejny mógł sprawić, żeby doszło do kolejnego spotkania. Po godzinie zdecydowała, że wróci do szkoły. McGonagall pewnie się i tak połapała, że ich dwójka zniknęła. Pomimo tego, dziewczyna obmyślała plan jak przejść niezauważona, co było trudne. Na zewnątrz robiło się coraz chłodniej. Kiedy, w końcu dziewczyna była blisko głównego wejścia do zamku, zauważyła Malfoya z jego czarnoskórym przyjacielem. Katie szybko zdjęła płaszcz i podbiegła do Malfoya. Kiedy stanęła naprzeciw niego, oddała mu płaszcz.
- Dziękuję. - wyszeptała, po czym ruszyła w stronę wejścia.
*****
Ślizgoni posiedzieli jeszcze godzinę w Trzech Miotłach. Nie odzywali się do siebie ani słowem, to wszystko było...dziwne.
-Diable zbieraj się. - mruknął po chwili.
Wstałem od stołu, otrzepał spodnie i rzucił na blat parę
galeonów. Piwo, które Blaise zamówił dla dziewczyny nadal stało
nietknięte. Pochylił się, chwycił kufel w dłoń i szybko je wypił. Oboje wyszli z gospody, po czym ruszyli w stronę szkoły.
- Daleko jeszcze? - usłyszał za plecami głos Blaisa.
Droga zdawała się ciągnąć w
nieskończoność, a minęło dopiero 30 minut. Dopiero teraz blondyn zdał sobie sprawę, że Johnson
mogła najzwyczajniej w świecie nie znać drogi powrotnej. Może i nawet
cieszyłby się z tego, gdyby się gdzieś zgubiła, ale McGonagall jest
święcie przekonana, że byliśmy razem na patrolu, a co za tym idzie
teoretycznie, że chłopak byłby ostatnią osobą, która ją widziała. Jego obawy jednak
szybko się rozwiały. Dwójka przyjaciół zbliżała się do wejścia zamku, gdy Draco
dostrzegł w oddali postać. To z pewnością Gryfonka.. Z daleka było
widać, że jest przemarznięta. Jej drobne ciało aż trzęsło się z
zimna.Oczywiście musiała się zgubić, w końcu wyszła wcześniej od nich. Dziewczyna jednak ich zauważyła, bo podbiegła do nich, a raczej... Do Malfoya. Wcisnęła mu w rękę jego płaszcz i wyszeptała ciche "dziękuję", po czym ruszyła w stronę wejścia. Chłopak stał jak słup przez parę sekund, po czym krzyknął.
- Johnson, czekaj!
Brązowowłosa dziewczyna się nie zatrzymała. Mogła go nie usłyszeć, albo wolała go ignorować. Można było się tego spodziewać. Cholerna, durna dziewucha. Cisnął w
Blaise'a swój płaszcz i ruszył za nią. Gdy był już
wystarczająco blisko niej, złapał ją za nadgarstek i dość brutalnie
szarpnął w swoją stronę.
- Byliśmy dziś na patrolu prawda? - zapytał.
Jego słowa kipiały złością. Czyżby powróciły stary Draco Malfoy?
- Nie, nie byliśmy. - odpowiedziała.
Katie uwielbiała denerwować Ślizgonów. W końcu to było takie jej hobby.
- Johnson, weź mnie nie wkurwiaj, bo skończysz jak jęcząca Marta.
Dziewczyna trochę się przestraszyła tej groźby, więc powiedziała.
- Dobra, dobra. Byliśmy razem na patrolu.
W jej głosie można było usłyszeć odrobinę przerażenia. Dziewczyna spuściła wzrok, po czym odeszła. Tak naprawdę to McGonagall mogła ich złapać na patrol, bo była prawie 21. Więc, jeśli kogoś złapała swoim sokolim wzrokiem to na pewno zagnała od razu na patrol.
- Żeby tylko McGonagall mnie nie złapała. - pomyślała Gryfonka.
Dziewczyna już wchodziła po schodach, by wybrać się do swojego dormitorium, lecz los chciał, że zauważyła ją profesor McGonagall, która do niej podeszła. Dziewczyna przymknęła mocno oczy na parę sekund.
- Cholera. - powiedziała prawie niedosłyszalnie, po czym otworzyła oczy.
- Panna Johnson. Pani zapewne wybierała się na patrol, prawda? - zapytała pani profesor.
- Tak. Tak, właśnie wybierałam się na patrol. Nie mogła się go wręcz doczekać. - powiedziała Katie ze sztucznym uśmiechem.
- A gdzie jest pan Malfoy?
Kiedy zapytała o Dracona, dziewczyna delikatnie wytrzeszczyła oczy i nie wiedziała co ma powiedzieć. Pozostało jej tylko skłamać, bo gdyby Malfoy się dowiedział, że ona go wydała to mogła mieć wielkie kłopoty.
- Niestety, nie mam pojęcia, gdzie on jest. Przepraszam, ale pójdę już na patrol. - powiedziała, po czym ruszyła przed siebie.
Czyli kolejna połowa nocy spędzona na kręceniu się po korytarzach bez celu? Cudownie. Chociaż, kto wie... Może tej nocy mogło się wydarzyć coś niespodziewanie cudownego, albo i coś tak strasznego, że nie mogła zapomnieć tego do końca swojego życia.
Jest godzina 21.30. Wszystkie korytarze są puste, a Katie stoi po środku korytarza... Sama. Widać Malfoyowi się dzisiaj udało uniknąć stania na straży. Minęła godzina... Nie mając co robić, dziewczyna zaczęła kręcić się po korytarzach, sprawdzając czy nikogo tam czasem nie ma. Po chwili zaczęło jej się wydawać, że ktoś ją śledzi. Ale kto by chciał w ogóle śledzić Katie Johnson? Nikt. A tak raczej jej się wydawało. Kiedy dziewczyna się odwróciła, ujrzała przed sobą wysoką postać ubraną całą na czarną, a zamiast twarzy, było widać jedynie srebrną maskę. Dziewczynę nie wiedziała co ma robić, czuła się sparaliżowana. Niespodziewanie zaczęła krzyczeć, dopóki jeszcze mogła. W końcu nie wiedziała, co ta tajemnicza postać chce z nią zrobić, czy chce ją zabić czy najpierw torturować. Najpierw tajemniczy osobnik podszedł do Johnson, chwycił ją za gardło, przycisnął do ściany, po czym uniósł w górę.
- Fajnie się żyło. - pomyślała Katie.
*****
Minęło już półtorej godziny od kiedy ostatni raz Malfoy widział Johnson i wciąż nie mógł przestać o niej myśleć. To zapewne przez jej ohydny
charakter. Druga Granger, tylko w trochę lepszym wydaniu.
- Czy to głos Johnson?- pomyślał idąc w stronę Lochów.
Nie, to niemożliwe. A jednak, z każdą sekundą
jej krzyk stawał się coraz głośniejszy. Może ktoś ją w końcu
zabił...Byłby święty spokój, ciekawość jednak wzięła górę nad
rozsądkiem i ruszył w stronę dochodzącego krzyku. Malfoy szybkim krokiem przechadzał się po korytarzach. Po kilku minutach stanął przed rogiem korytarza. Rozpoznał dziewczynę bez trudu. Była tak bardzo podobna do Granger. Zapewne
cieszyłby się gdyby w tej sytuacji znalazła się ta szlama, której od
zawsze nienawidził. Chłopak podszedł nieco bliżej, wciąż niezauważony przez
Gryfonkę i jej oprawcę. Wysunął różdżkę z kieszeni swoich spodni i
wycelowałem w postać ubraną na czarno.
-Cruc...
Zamarł. Jego stalowoszare tęczówki dokładnie śledziły każdy, niemalże najmniejszy ruch owej osoby. Coś sprawiło, że chłopak rozpoznał tajemniczą postać. Kiedy napastnik zauważył Dracona, od razu puścił brązowowłosą dziewczynę i zwrócił się w jego kierunku.Katie wzięła parę głębokich wdechów, trzymając się delikatnie za miejsce gdzie trzymał ją oprawca, po czym spojrzała w górę, by obserwować co się dzieje.
- Uciekaj stąd, idiotko! - krzyknął Malfoy.
Jak powiedział, tak dziewczyna zrobiła. Szybko wstała, po czym pobiegła do swojego dormitorium. Na dzisiaj miała serdecznie dosyć tego patrolowania korytarzy. Kiedy zostali sami. Książę Slytherinu podszedł do tajemniczej postaci, po czym zdjął srebrną maskę. Twarz napastnika rozpoznał od razu. To był jego ojciec. Tylko co on do cholery robił w tej szkole i to w stroju śmierciożercy? Chłopak spuścił pokornie głowę, po czym schował różdżkę.
- Co Ty tu robisz Draconie? - wysyczał.
Był wściekły, że go zdemaskował..
- Mógłbym Cię zapytać o to samo. - Mruknął.
*****
Krzyczała.
Nie mogła nic zrobić.
Stała i była cały czas wpatrzona.
W niego...
W tajemniczą postać.
On podchodzi do niej coraz bliżej.
Ona jest sparaliżowana.
Chce uciec, ale nie może.
Stoi po środku korytarza w zamku.
Tylko ona i napastnik.
Nikt więcej.
Ona woła o pomoc.
Nikt jej nie słyszy.
Tajemnicza postać wyciągnęła różdżkę.
Ten ktoś wycelował ją w nią.
Ona się bała.
Rzucił zaklęcie.
W jej stronę poleciał zielony strumień światła.
A ostatnie co usłyszała to znajomy męski głos.
Pomimo tego, że Katie spała tylko kilka godzin, to to był jedyny sen jaki jej się przyśnił. Nie, tego nie można nazwać snem. To był koszmar. Największy jaki kiedykolwiek się jej przyśnił w życiu. Kiedy się obudziła budzik wskazywał godzinę 6.55. To bardzo wcześnie jak na nią. Dziewczyna nie wiedziała kim jest tajemnicza postać. Czy Malfoy sobie z tym kimś poradził? Z resztą... Co on ją obchodzi? On przestał dla niej istnieć, jest dla niej nikim jak tylko zakochanym w sobie arystokratycznym dupkiem. Katie wywlokła się z ciepłego łóżka, po czym przebrała się w mundurek szkolny i ruszyła do łazienki. Wykonała poranną toaletę, umyła zęby, po czym rozczesała swoje delikatnie pofalowane włosy, wypsikała się swoimi perfumami, pomalowała swoje rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem truskawkowym. To była dla niej taka mała zmiana, gdyż Katie rzadko kiedy się malowała. Kiedy wyszła z łazienki, wyszła z dormitorium po krętych schodach, po czym przez pokój wspólny, obraz i przyspieszonym krokiem ruszyła w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Niestety, Katie znów szła sama. Kiedy była blisko wejścia do pomieszczenia, ujrzała Malfoya. To była jedyna szansa na dowiedzenie się kim była tajemnicza postać. Dziewczyna widziała, że chłopak był bardzo blisko wejścia, więc podbiegła do niego. Kiedy była wystarczająco blisko to chwyciła go za ramiona, po czym delikatnie pociągnęła do tyłu i przycisnęła do ściany tak, że stali twarzą w twarz.
- Dobra, Malfoy... Gadaj kto to był i nie udawaj idiotę. Wiem, że wiesz kto to był. - syknęła.
-Johnson, taka z ciebie dzikuska? Jeśli chcesz się umówić, to stań w
kolejce, albo po prostu zapytaj. Tak się składa, że dziś śpię sam, więc
możesz się do mnie przyłączyć. - blondyn zaśmiał się cicho, po czym położył dłoń na jej biodrze, a kąciki jego ust powędrowały mimowolnie ku górze.
Chłopak zauważył, że dziewczyna wyglądała dzisiaj jakoś... Inaczej. Mógłby nawet przyznać, że wyglądała o wiele ładniej niż zwykle.
- Nie wkurwiaj mnie i gadaj. - powiedziała z zaciśniętymi zębami.
- Zapomnij o tym człowieku. To Ciebie nie dotyczy. - wyszeptał.
Czuł jak jego wargi dotykają płata jej ucha.
- Co mnie nie dotyczy? - dopytywała.
Bicie jej serca momentalnie przyspieszyło. Nigdy nie była, aż tak blisko Dracona.
- Gdybyś za dużo węszyła, mogłaby Ci się stać krzywda, a tego chyba nie chcesz?- zaśmiał się ironicznie, po czym przysunął się jeszcze bliżej dziewczyny. Ich twarze oddzielało tylko parę centymetrów. Czuli na sobie swoje oddechy. - Po prostu bądź grzeczną dziewczynką i siedź cicho...
Oboje spojrzeli sobie w oczy, a potem...
TA DAM!
I oto jest 6 rozdział. Pojawił się szybciej niż myślałam :)
Proszę, niech każdy kto dotrwał do końca rozdziału, niech napisze komentarz. Chcę wiedzieć, co o nich po prostu myślicie. Dla was to minuta, a dla mnie to motywacja do dalszej pracy :)
troszkę literówek ci się wkradło, ale tak to jest super ;) mój komentarz będzie mało konstruktywny, gdyż sam koniec wywiódł moją wyobraźnię w zakazane rejony haha xd czekam na następny :))
OdpowiedzUsuń@kamilaabanas
Kurde, dobrze idzie Ci to pisanie ;). Akcja fajnie nabiera tempa. Więcej nie piszę, bo nie umiem bardziej opisywać odczuć po przeczytaniu czegoś. I tak to jest mój rekord, 3 komentarze do 1 opowiadania. WOW- jestem z siebie dumna. Do następnego ;)
OdpowiedzUsuń@ChocoPianist
awww, uwielbiam max to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńakcja sie rozkęca, ostrooo! :D
@pani_potter
Ale zajebisty rozdział! Nie ogarniam, co tu robi Lucek, więc czekam, aż to wyjaśnisz. I dokończ tę piękną ostatnią scenę, bo moja wyobraźnia w końcu zaczęła działać. :D Czekam na nn i przesyłam wenę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;* @bluerocknroll
Rozkręcasz się. Ajj, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D Jak to się dalej rozwinie. :)
OdpowiedzUsuń@Magnes_16
Dobrze Ci idzie, zapowiada się bardzo ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńMiałabyś ochotę przeczytać początek mojej historii Dramione? Dopiero zaczynam...
http://dramione-rennervate.blogspot.com/
Dodam Cię do polecanych u siebie. :)
Pozdrawiam. :*
Piszesz świetne opowiadania!
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza :)
Czekam na następną część!
@swaggie993
Kobieto, czy Ty zawsze musisz kończyć rozdziały w TAKICH momentach? Doprawdy, ja tu z ciekawości umrę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, cały blog jest dobry. Mam nadzieję, że historia się rozwinie, a wszystko będzie pięknie i cudownie. Bez zbędnego cukru.
Życzę weny i czasu na pisanie,
@vollatrix.
Ciekawe, ciekawe.. Może kiss? Pewnie nie, to byłoby zbyt piękne ;_;
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwinięcie tej historii :D
~@ilypena
Z tego co widzę blog nie jest o tematyce Dramione (chyba, że się mylę?), dlatego nie możesz zostać przyjęta do stowarzyszenia-dhl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Only
Jak dla mnie przekleństwa w niektórych dialogach brzmią bardzo nienaturalnie, mimo to rozdział całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)